Reklama bielizny "Triumph" to chyba najbardziej rażąca reklama filmowa jaką widziałem :D To tak jakby mieszać ambitne kino z operą mydlaną. Ale jak sponsorzy wyłożyli kasę, to może można im to wybaczyć...
To nie reklama filmowa, tylko lokowanie produktu - product placement, który w kinie zachodnim obecny był od zawsze, a w polskim kinie zaczął pojawiać się dopiero po zmianach ustrojowych. I rzeczywiście, w filmach z lat 90. lokowane produkty wypadają raczej śmiesznie, ale na szczęście nasi filmowcy coraz zgrabniej radzą sobie z tą kwestią.
Poza tym wyprodukowanie filmu kosztuje mnóstwo pieniędzy, które producent musi pozyskać w każdy możliwy sposób, a product placement ratował niejeden budżet.