Zgadzam się z Tobą, jeśli chodzi o pewien niesmak. Dość absurdalne zakończenie, nie możemy zapominać jednak, że takie kuriozalne sytuacje zdarzały się w tamtym okresie dość często. Nie chodzi mi oczywiście o teściową spadającą na maskę samochodu.
Wydaje mi się, że kulało wówczas polskie sadownictwo, co widać w filmie - nie zwracano uwagi na ojca, czy na dobro dziecka. Kierowano się stereotypem, że "matka najlepiej wychowa dziecko" i na tym koniec. Teraz jest zupełnie inaczej. Polityka państwa zmieniła się po '89 i sądy rzeczywiście oceniają sprawy pod względem nie tylko prawnym ale przede wszystkim moralnym.
Możliwe, ale te sceny w sądzie w "Tacie" są mimo wszystko chyba nieco przesadzone ...
Oczywiście, pewnie masz rację. Zastanawia mnie tylko, że przerysowanie, czy wręcz karykaturalne przedstawienie sądów może było zamierzeniem autora.. ;)
Nad tym czy Ślesicki chciał ośmieszyć sądy się nie zastanawiałem, wydaje mi się że tu chodziło przede wszystkim o pokazanie stronniczości tej pani sędzi i jak to ktoś powiedział w filmie "solidarności jajników" ...
A ja końcówkę uwielbiam i często sobie ją samą włączam i oglądam :) no, ale akurat nie chodzi mi o spadającą babkę, ale o to, co dzieję się od momentu skoku Michała i Kasi - w połączeniu z piosenką końcową to jak dla mnie wspaniała scena.