film mimo całego swojego potencjału emocjonalnego, dzisiaj raczej żenuje w niektórych momentach min. przez swoją arbitralną dość natarczywie nieznośną tendencyjność.
teza, iż mężczyzna w walce o prawa rodzicielskie zawsze plasuje się na z góry przegranej pozycji dzisiaj na szczęście już trochę straciła na aktualności.
broni się natomiast Segda, mała Ola Maliszewska i genialna muzyka Gintrowskiego
w sumie szkoda że wróciłem do tego filmu bo na pewno był to ostatni powrót i z sentymentów nie zostało nic.....